Cztery lata temu napisałem sam z siebie bajkę. Była ona później hitem- przynajmniej tak mi mówiono, ówczesnej lokalnej kampanii. Cieszyłem się z tego- bo w skostniałej atmosferze wyborczej udało mi się zaistnieć czymś nieszablonowym..ale jednak z sensem. Tak to oceniam po tych czterech latach.
Trzy lata temu w audycji radiowej usłyszałem bajkę, która głęboko zapadła mi w pamięć. Bardzo chciałem mieć powody by kiedyś ją opowiedzieć na koniec kadencji 2014-2018.


Pewnego razu zapłoną las. Wszystkie zwierzęta rzuciły się by ugasić pożar. Nabierały wodę z pobliskiego jeziora i wylewały ją na płomienie. Robił tak również mały koliber. Leciał nad brzeg jeziora i nabierał w swój mały dzióbek kilka kropel wody- po czym leciał nad płonący las i te krople spuszczał w rozszalałe płomienie. Za którymś razem- kiedy nabierał tak tej wody odezwał się do niego potężny słoń, który również starał się gasić las, polewając płomienie swoją trąbą:
- Myślisz, że te kilka kropel wody coś zmieni?- pyta słoń, myślisz, że ugasisz ten pożar?
Koliber spojrzał na słonia i odpowiedział:
- Nie wiem, czy te krople ugaszą pożar...ja tylko robię to co dla mnie należy.



I tak przez ostatnie cztery lata- reprezentując mieszkańców Kołaczkowa- starałem się robić to co do mnie należy.