Podpisy pod kandydaturą.
Zaczęło się zbieranie podpisów. Niektórych dziwiło, że tak szybko- no ale skoro założyłem sobie ambitnie, że odwiedzę każdy dom w swoim okręgu to trzeba było się ruszyć wcześniej. Mógłbym co prawda udać się po podpisy do rodziny- kilku znajomych i sąsiadów- ale stwierdzam, że to trochę wstyd ograniczać się do tylko takiej aktywności...
Po przejściu jednej ulicy mam dwa ogólne wnioski, z którymi już teraz chce się podzielić:
myślałem, że będzie o wiele gorzej zdobyć poparcie, uzyskać podpisy i pokazać się potencjalnym wyborcom. Oczywiście samo złożenie podpisów pod kandydaturą do niczego nie zobowiązuje, poprzeć można dowolną ilość kandydatów ...ale to i tak bardzo miłe iż po 1,5 godzinie odwiedzania kolejnych osób miałem już regulaminową ilość podpisów.... okazuje się, że nie jestem taki anonimowy jak zakładałem...
zaskoczył mnie wymóg zdobywania numerów PESEL na karcie z podpisami. Właściwie to teraz myślę sobie nawet, że ustawodawca niepotrzebnie każe te numery wpisywać. Trzeba komuś bardzo ufać lub być nieświadomym zagrożenia jakie udzielenie numeru obcemu z sobą niesie- by PESEL udostępniać.
Pierwszy dzień- mam ponad 50 numerów PESEL. To na swój sposób niesamowita odpowiedzialność... i niepotrzebna aktywność. Po pierwsze potrzeba tych podpisów tylko 25- zazwyczaj zbiera się je po znajomych- na diabła jeszcze te PESELe? Wszak i tak wszystko zweryfikuje dzień wyborów. Sam podpis i adres wystarczy jak najbardziej- przynajmniej tak mi się wydaje- no ale co ja tam wiem....