Myśli niepokorne- rzecz o III komisji wspólnej.
Spotkanie zaczęło się od rozpatrzenia wniosku w sprawie zmiany częściowego planu zagospodarowania przestrzennego w Borzykowie. Plan zatwierdziła poprzednia Rada- jeszcze we wrześniu 2014. Teraz pojawiła się konieczność zmiany tego planu wynikająca z potrzeby jednego z mieszkańców Borzykowa- który chce zbudować budynek na swojej działce- ale plan mu na to nie pozwala. Sprawa niby prosta- ale nie do końca. Aby zmienić dopiero co uchwalony plan musi ruszyć cała machina urzędnicza- a Rada Gminy będzie musiała podjąć aż dwie uchwały w tej sprawie. Cóż- na komisji przegłosowano zmiany w planie (a raczej pozwolono opracować zmiany w tym planie) po myśli wnioskodawcy. Głosowanie nie było jednomyślne- sam miałem aż tyle wątpliwości, że od głosu się wstrzymałem.
Kolejnym punktem była Strategia Gminy- na następne 10 lat. Nie będę ukrywał iż bardzo szybko okazało się, że moje podejście do tematu znacznie odbiega od podejścia innych członków rady. Dlaczego? Cóż- wydaje się, że chyba zbyt wiele naczytałem się głupot, tzn- chciałbym bardzo metodycznego podejścia do tworzenia tego dokumentu (strategii) kiedy większość stoi na stanowisku- „zrobi się, napisze się”, kiedy ja miałem już zaproponować tworzenie społecznego komitetu (chciałem już podawać nazwiska) to inni stwierdzili- „spytamy się na zebraniach wiejskich czego chcą ludzie”. Kiedy stwierdziłem, że nie jest to chyba najlepsze wyjście- i warto by zacząć od czegoś bardziej ukierunkowanego (zaraz wyjaśnię co to miało by być) to usłyszałem, że „chyba nie wiem o czym mówię” (he he he ).
A o co mi tak naprawdę chodzi? O to by naprawdę poważnie podejść do tematu, by nie zostawiać sprawy na zebrania wiejskie ale żeby już na tych zebraniach pojawić się z pewnymi kierunkowymi propozycjami- usystematyzowanymi- do których (JAK NAJBARDZIEJ) mieszkańcy dodadzą swoje własne propozycje. Co nam to da? Ano już na samym starcie pozwoli metodycznie wszystko ujmować w pewne ramy- a tak będziemy się męczyli z chaosem i próbowali z niego wyciągnąć jakieś wnioski.
To co napisałem w akapicie powyżej- zrozumieją ci, którzy zapoznali się z wygasłą strategią z lat 2004-2013. To jest (był) naprawdę fantastyczny, budujący dokument...przemyślany, zbudowany z wielka maestrią- kolejne rzeczy logicznie wynikają z poprzednich, mają swoje uzasadnienie i wyjaśnienie. Ba- czytając to wszystko (przynajmniej ja) byłem ogromnie zadowolony z tego, że powstało to na naszym terenie. A już naprawdę interesującą jest budowa tego dokumentu- jego metodologia, przesłanki, wnioski i zalecenia. Widać wyraźnie- iż mimo, że w powstaniu strategi udział brało wiele osób z Gminy to jednak czuwał nad tym ktoś (dokładnie wiadomo kto) kto to wszystko spinał i systematyzował... Wtedy był to pracownik WOKiSSu. A dziś już właściwie jest pewne iż na takie wsparcie nie będziemy mogli sobie pozwolić- bo firmy zewnętrzne zapytane o cenę za pomoc w stworzeniu strategi zawołały po 30- 35 tys zł. Kwota, której nie można wydać na 50 stronicowy dokument.
I stąd właśnie moje obawy- i stąd moja chęć brania wszystkiego już na początek w pewne usystematyzowane ramy. Tego mnie uczono.
Radni jednak zdecydowali inaczej- najpierw zbieramy opinie z zebrań wiejskich a później próbujemy je usystematyzować.
Z niejakim brakiem odzewu spotkała się moja propozycja stworzenia podsumowania starej strategii. Stwierdziłem, że dokument, który pokazywałby co zrobiono w latach ubiegłych a czego nie udało się zrobić, zawierający spostrzeżenia na temat przyczyn niepowodzeń byłby świetnym punktem wyjścia do budowy nowej strategii. Otóż zdaniem niektórych nie ma takiej potrzeby. No w sumie...po co uczyć się na błędach i wyciągać wnioski? Skoro można popełnić własne?
Na koniec wolne głosy i wnioski.
Tradycyjnie poprosiłem radnych aby zastanowili się nad obniżeniem diet. Użyłem argumentu następującej treści: „ Na pierwszej komisji wspólnej, na której poruszaliśmy temat usłyszeliśmy argument aby nie zmieniać nic w dietach bo wywoła to społeczne oburzenie...i jakby idąc tym tropem to obniżenie diet spowoduje społeczne uznanie i podziw” koniec cytatu. I tu rozgorzała dyskusja- dość ciekawa. Usłyszałem, że to już jest nudne, żebym sobie odpuścił albo że interesuje mnie tylko medialność sprawy. Cóż- może to kogoś nudzić, odpuszczać nie mam zamiaru a medialnie temat już jest martwy (zresztą nie zabiegałem o jego medialność- ona pojawiła się sama). Na szczęście pojawiły się też inne argumenty przeciwko mojej propozycji:
radni z „daleka” potrzebują pieniędzy na dojazdy (ok- pewnie, że potrzebują- ale czy mniejsza kwota nie wystarczy?)
radni chcą pobierać takie diety- bo duża część z nich przekazuje je na cele charytatywne, wspierają imprezy itp. (ok- ale moim zdaniem więcej i lepiej uda się zrobić za kwotę zaoszczędzoną na dietach- jeśli te pieniądze wyda się na konkretny cel, poza tym, to wspieranie różnych imprez i osób za diety radnych jest jak kupowanie głosów przed kolejnymi wyborami...)
kilku radnych nie chce aby to był cel w Kołaczkowie (świetnie- nie musi to być w Kołaczkowie...znajdzie się wielu chętnych- wiele rzeczy godnych rozpatrzenia- zdecydujmy tylko gdzie wydamy te zaoszczędzone pieniądze)
jeśli radni nie dostaną diet to nie będą przyjeżdżać na sesje i komisje (ok- ale nie mówię o likwidacji diet a o ich obniżeniu, no i zadaje retoryczne pytanie- to radni są na komisjach i sesjach bo im za to płacą?)
Oczywiście ponieważ to był wniosek poddany pod rozpatrzenie, musiało być głosowanie. Wynik głosowania? 3 głosy za... i wniosek upadł. Zdaje sobie sprawę, że temat już irytuje- co poniektórych. Ale przecież nie o wygodę, spokój i ciepełko w tym wszystkim chodzi (przynajmniej ja tak mniemam). Jednak bardzo dziękuje za dyskusję- bo mimo iż kilka ciętych ripost usłyszałem- to przynajmniej podziwiam, że ktoś miał odwagę powiedzieć to głośno. To o wiele lepsze niż obrabianie tyłka.
W wolnych głosach i wnioskach było również wiele innych tematów:
dlaczego drogi powiatowe na terenie naszej gminy są inaczej „sypane” po opadach śniegu niż w innych gminach- ano dlatego że na terenie naszej gminy inna firma odpowiada za takie prace niż na terenach gmin sąsiednich,
mieszkańcy muszą również przywyknąć do tego, że w przypadku opadów śniegu i śliskiej nawierzchni posypywane będą na drogach gminnych tylko miejsca niebezpieczne- skrzyżowania, zakręty, podjazdy...cóż- jedna taka akcja to tysiąc zł...
gmina zakupi busa przystosowanego do przewozu osób niepełnosprawnych, który będzie dowoził dzieci do szkół we Wrześni- ale który również będzie służył gminnej społeczności w różnych przypadkach/wyjazdach. Co więcej na zakup tego busa urząd otrzyma 161 tys dofinansowania, co powinno stanowić 70 do 80% całego zakupu...na niemal jednomyślną akceptację rady nie trzeba było długo czekać...
pojawiło się kilka mniejszych ale wielce uciążliwych tematów- które co dziwne wałkowane są podobno już od kilku lat (!!!) , doprowadzenie wody do kościółka w Zielińcu, nowe drzwi w szkole w Sokolnikach czy hydrant koło strażnicy OSP w Kołaczkowie (ogólnie to w dyskusji wyszło iż zdecydowana większość hydrantów „na gminie” jest zapewne niesprawna).