Zebranie wiejskie- 30 września 2015.
Dość spokojnie przebiegło całe zebranie wiejskie, które miało miejsce w Kołaczkowie ostatniego dnia września. Nie obyło się oczywiście bez kilku zgrzytów czy zarzutów pod adresem władz gminnych- ale nie były to też rzeczy, na krytykę których nie można było spokojnie odpowiedzieć i wytłumaczyć : „co, jak i dlaczego”.
Spotkanie rozpoczął i otworzył pan Stefan Staszak- sołtys Kołaczkowa. Poinformował wszystkich o celu spotkania- czyli rozdysponowaniu środków przyznanych w ramach Funduszu Sołeckiego. Na początek Sołtys przedstawił stan realizacji Funduszu za rok 2014:
Później przedstawiono propozycje Rady Sołeckiej na środki funduszowe na rok 2015:
Mieszkańcy, których naprawdę nie było wielu (około 30) mogli wnosić swoje pomysły. Tych jednak nie było wiele- i to moim zdaniem był największy (obok frekwencji) mankament tego spotkania. Poniżej przedstawię kilka propozycji, jakie padły z sali- a które nie uzyskały ogólnej akceptacji:
plac zabaw na ulicy Szkolnej- pomysł ciekawy, jednak w obliczu powstającego placu zabaw przy „tysiąclatce” ładowanie pieniędzy w kolejny plac zabaw, który będzie w pobliżu tego szkolnego to mało rozważne posunięcie,
siłownia wewnątrz budynku (np. zamiast świetlicy wiejskiej nad Strażnicą OSP)- sam pomysł posiadania siłowni bardzo się spodobał- problemem było jednak znalezienie na nią miejsca, wielu osobom nie spodobało się przeznaczenie na nią świetlicy, nie byłoby również możliwości umieszczenia jej w Pałacu Reymonta (pietra odpadają, a sala na parterze jest przygotowana pod inne cele i marnotrawstwem- przy dobrze wyposażonej kuchni byłoby przeznaczać ją na coś innego),
siłownia zewnętrzna- o dziwo pomysł się podobał, ale nie został podjęty...bo siłownie zewnętrzne w swoich planach ma Gimnazjum i OWDiR- poczekamy więc co z tego wyjdzie do końca roku, jeśli nic się nie wykluje to podczas wiosennego zebrania wiejskiego będziemy mogli dokonać zmiany w Funduszu- i może właśnie wtedy warto będzie przeznaczyć 'kawałek” grosza na te przyrządy do ćwiczeń?
I to by było na tyle z pomysłów. Generalnie słabo- prawda? Ale też nie oszukujmy się- społeczeństwo nie dopisało. A może wina w tym wszystkim i nas tam- bo co pomysł (mniejszy czy większy) to znaleźliśmy zawsze uzasadnienie aby się powstrzymać lub zrezygnować z jego forsowania?
Były propozycje o organizacje za te pieniądze czasu wolnego dla młodzieży w Kołaczkowie. Ciężko to mi ująć w jakieś inne słowa- ale dla młodych ludzi w pewnym przedziale wiekowym (gdzieś 13-18) nie mamy po prostu „pomysłu”. Przewija się ciągle motyw „kafejki” ale nawet w tym momencie nikt nie wychodzi poza strefę rzucenia pomysłu. W chwili obecnej dla chcącego otworzyć jakiś bar, czy kawiarnie w Kołaczkowie znalazłyby się nawet środki z LGD „Z nami warto”...ale nie ma (do tej pory nie słyszałem) prywatnej osoby gotowej tego się podjąć.
Obecnie propozycje dla młodych ludzi są dość skromne- bo albo dotyczą naprawdę małych dzieci (tu dzięki GOK i po części szkołom mamy ciekawe rozwiązania) albo tych co interesują się sportem- np. orlik, boisko plażowe czy hala sportowa. Ale to mało. Filip Biernat wspomina o tym by dać im wędkę...ale ja nie widzę dobrego pomysłu. Pani Wójt wspomniała o możliwości odbywania prób w GOKu przez orkiestrę dętą, która mogłaby uczyć młodych ludzi grać na instrumentach... Ale czy młody chłopak, który na „rynku” siedzi późnym wieczorek i przypala ćmika klepiąc w komóreczkę na fejsie będzie tym zainteresowany?
Zaraz zaczną się mrozy- a ta młodzież dalej tam będzie. Jednym przeszkadzają hałasy innym sam fakt, że ktoś tam siedzi.. Jeden z pomysłów mówi- pozwólmy im spędzać czas w GOKu- w sali na dole. Ale czy to uszanują? Czy nie zapalą tam papierosa? Czy nie przyjdzie ktoś pod wpływem, czy nie narozrabia ktoś inny? Nie wiem...być może..ale puki nie spróbujemy? Może z tych niemal 30 tys zł kilka przeznaczyć na animatora, który spędzi tam z nimi (z młodzieżą) popołudnie i wieczór? Takie luźne i może mało konkretne skojarzenia przychodzą mi do głowy. Ale czy cały czas mamy być bezradni i głusi na wezwanie do działania, które raz za razem jest podnoszone przez mieszkańców Kołaczkowa?
Podczas zebrania poruszono wiele ciekawych spraw. Padło też kilka luźnych pomysłów. Jednym z najciekawszych- była sprawa tłucznia na drogi. Co rok sołectwo przeznacza kilka tys na tłuczeń, który ma wypełnić ubytki w drogach gruntowych- ulic Leśnej, Polnej, Szerokiej. Pomysł opiera się na wykorzystaniu tłucznia z gruzów- zebraniu na placu gruzów, zamówieniu maszyny, która by to rozdrobniła i rozwiezieniu tego w miejsca gdzie potrzeba. Taniej i w większym stopniu można zaspokoić zapotrzebowanie na załatanie dziur.
Wynikła również kwestia przyszłorocznych dożynek powiatowych. Czy mieszkańcy są zainteresowani organizacja ich w Kołaczkowie? Co ciekawe nie było jednoznacznego odzewu- prywatnie i to bardzo prywatnie, mówiąc niezobowiązująco i sam za siebie- nie chciałbym aby te dożynki się tu odbyły. Pamiętam co było ostatnio, pamiętam zniszczone i rozryte boisko w parku, pamiętam , że nie było można się nikogo doprosić aby po sobie tamten bałagan uprzątnął...spodziewam się powtórki z rozrywki. Ale były głosy za tym aby dożynki odbyły się w Kołaczkowie...i też to rozumiem.
Nie obyło się bez pytań o szkołę czy zwolnienia pracowników szkół. Zwłaszcza w tym temacie pani Wójt usłyszała kilka zdań zarzutów- że zwalnia się jednych a zatrudnia drugich- więc po co te zwolnienia...ale myślę, że pani Waszak dobrze wszystko argumentowała- pytanie czy przekonała tym swoich adwersarzy?
Padło pytanie również o diety. Dlaczego je zmieniamy (dlaczego my radni je zmieniamy) i dlaczego są wyższe? I było to o tyle cenne pytanie bo zadał je jeden z byłych radnych. ogłem przyklasnąć tylko celności pytania. Zarzutem było również to, że zmieniamy diety na ryczałtowe- że rzekomo niektórym radnym może się odechcieć teraz pracować- skoro określona suma im się należy. Cóż- broniłem rozwiązania- diet ryczałtowych, ale co do sumy- że za wysoka, zgodziłem się. Jednak na przykładzie pana Stefańskiego widać jak bardzo diety ryczałtowe mogą obniżyć koszty. We wrześniu pan Stefański jako radny uczestniczył w 2 posiedzeniach komisji rolnej, 2 spotkaniach komisji rewizyjnej 1 komisji wspólnej i 1 sesji- 6 spotkań- każde po 180 zł, czyli łącznie 1 080 zł. Gdyby we wrześniu obowiązywały nowe diety, dostałby „jedynie” 500 zł. Na moim przykładzie wygląda to tak- 1 komisja budżetowa, 1 komisja wspólna, 1 sesja. 3X180= 540 zł- przy nowych dietach otrzymam za tyle spotkań „tylko” 450 zł. Argument przeciwko był taki- że przy starym sposobie wypłaty diet- szeregowy radny otrzymywał ich coś w roku 6 000 zł co daje 2,7 spotkania radnych w ciągu miesiąca (statystycznie). Nowy układ diet zakłada (jak dla mnie) maksymalnie w roku 5 400 zł- jakaś oszczędność tam jest, choć nadal zakładam, że powinna być większa.
Poruszone były jeszcze problemy:
stawek przy gminie- obecnie przygotowywane są dwa (niezalezne) plany zagospodarowania terenu, opracowują je studenci w ramach zajęć- co jest wynikiem współpracy pani Wójt z wykładowca,
oświetlenie na przejściu dla pieszych przy Gimnazjum- już wkrótce światła mają zostać zamontowane,
kanalizacja a właściwie jej dokończenie na ulicy wrzesińskiej...stanął publicznie zakład, że jeden z mieszkańców zaprosi panią Wójt na szampana- jeśli ta kanalizacja powstanie...(w odpowiedzi pani Waszak stwierdziła, że nie lubi szampana ale zakład/zaproszenie przyjmuje)
omawiane były również koszty dowozów do szkół...padło pytanie ile to kosztuje, jak ma się to wszystko do ewentualnych korzyści z prywatnego przewoźnika...itp. Cóż, tak na szybko (opierając się na protokole komisji rewizyjnej nr 3 z tego roku) podliczyliśmy to- wyszło ponad 5 zł za kilometr...zaraz padły głosy z sali, że w Pyzdrach jest nieco ponad 3 zł... Ale- ale nikt nie brał pod uwagę, za co te 3 zł Pyzdry płacą, co przewoźnik daje w zamian, czy wchodzą w to koszty osób sprawujących opiekę nad dziećmi? Na te pytania na sali nikt nie był wstanie odpowiedzieć...ale jak pamiętam komisja rewizyjna ma się z tym tematem zmierzyć raz jeszcze- biorąc właśnie pod uwagę koszty dowozów w innych gminach... Wszystko jednak z czasem i na pewno zebranie wiejskie nie jest miejscem do podejmowania decyzji o tym, jest jednak miejscem w którym trzeba i należy odpowiedzieć na pytanie zgodnie z stanem wiedzy...
Jakie wnioski?
nadal twierdzę, że zainteresowanie zebraniem powinno być większe,
nie padła żadna propozycja, która zmieniłaby rozkład środków w funduszu sołeckim,
kilka razy nowej władzy dostało się za stara władze- i w sumie słusznie bo co mieszkańca obchodzi kto jest przy władzy jak od wielu lat słyszy te same obietnice...to co ma wierzyć, że będą teraz właśnie zrealizowane...
warto na wiosnę „pokombinować” jeszcze przy funduszu sołeckim.