Kopanie się z koniem. (cz 2)
Kiedy dyskutuje się z prasą to zawsze jest się na przegranej pozycji...ale czasami trzeba przegrać...trudno...lecimy.
Gdybym...gdybym był nie w temacie, gdybym nic nie wiedząc otworzył dzisiaj WW, gdybym przeczytał o tych szklankach...to bym stwierdził, że poziom absurdu w tej Radzie osiągnął rejony zenitu! ba- stwierdziłbym nawet, że ci radni to idioci... Zwołują sobie komisję, żeby o szklankach porozmawiać...brawo.
Tomek Szterner pokazał, że ma poczucie humoru, że wyłapuje absurdalne momenty i potrafi „wyciąć je” całkowicie z kontekstu...brawo za montypajtonowskie podejście. Ponieważ potrafię śmiać się z siebie (wyjątkowo przydatna umiejętność, dzięki której nie czuje się urażony po każdym wpisie i artykule o mnie) uśmiałem się i z tego o tych szklankach... W rzeczywistości 15 sekund wyrwane z kontekstu rozmowy o „tysiąclatce” urosło do problemu na (niemal na) pierwszą stronę najnowszego wydania... Przyznacie- tak potrafią tylko media.
Szanowni państwo- bez obaw, nie macie w radzie ponuraków, czasami żart ściele się gęsto- po to by chwilę później poziom kłótni oscylował w naprawdę wysokich rejonach... Nikt owego opisywanego dnia na temat szklanek nie zastanawiał się więcej niż te 15 sekund- ale temat na stronie WW zajął więcej miejsca niż omówienie problemu propozycji Rady Sołeckiej z Grabowa Królewskiego...której to propozycji Rada wyraziła swoją przychylność...czego już pan Redaktor nie napisał- obstając przy twierdzeniu, że Rada nie potrafiła zająć stanowiska... Będę pierwszy, który rzuci kamień w tą Radę jeśli poziom absurdu zacznie dawać o sobie znać...ale to nie ten moment...choć szat rozdzierał nad tymi szklankami nie będę.
Po głębszym zastanowieniu byłbym za spersonalizowanymi kubkami...coś w stylu takich napisów na kubkach jak ostatnio Filip Biernat zrobił pod zdjęciami z sesji...ja uśmiałem się do łez.
Filipie- wróć już z tego urlopu...ciśniesz nam niemiłosiernie ale lepsze „zło” które znamy, niż „bęcki” których spodziewać się nie jesteśmy wstanie! (Tomaszu- bez obrazy)... (dziś była sesja- i obstawiał ją Filip...uf...)
Dobra- koniec żartów. Teraz będzie poważniej. Tomasz Szterner poprosił mnie o opinię na temat nowych świateł przy Gimnazjum. Z kilkuminutowej rozmowy wyszło jedno zdanie. Ja rozumiem- miejsca na stronie jest niewiele. Tu jednak mogę napisach więcej.
Może wypowiadać na temat świateł powinni się inni. Bo trochę tych osób się zebrało.. poprzedni radni z Kołaczkowa, poprzedni wójtowie, radni powiatowi a może pan Stefański- emerytowany policjant..no każdy mógł coś więcej powiedzieć..ale padło na mnie.
W odpowiedzi na wątpliwości pana Marka Jaśkowiaka z RDW w Koninie, który widzi większe zagrożenie w powstaniu świateł niż wtedy kiedy ich nie było, twierdząc, że samochód na zmianę światła z zielonego na pomarańczowe/czerwone może wpaść w poślizg- zwłaszcza w sezonie zimowym, pragnę odpowiedzieć, że:
podobnie można zakwestionować każdą sygnalizację świetlną, np. w Wygodzie czy Nowej Wsi Królewskiej...a co z światłami w Bierzglinku?przecież tam rozpędzona ciężarówka zjeżdża z wiaduktu i też może nagle hamować,
może trzeba wprowadzić dodatkowe środki bezpieczeństwa?niech te światła mrugają przez kilkanaście dni, niech każdy się z nimi oswoi (wiadomo kierowcy jeżdżą na pamięć), może od strony Żydowa trzeba by postawić znak STOP? A może te światła powinny mieć taką czujkę szybkości- analogicznie jak w Nowej Wsi Królewskiej czy Czeszewie lub w Miłosławiu (obok szkoły podstawowej)...jedziesz za szybko to „czerwone” zapala się już na tyle wcześnie, że zdążysz się zatrzymać (podobnie jest w Miłosławiu)...tak- na początku, każdy będzie tak wywołane czerwone światło ignorował ale kilka razy policja stanie sobie gdzieś w okolicy- i się skończy..bo to zawsze „swoi” ignorują, obcy zatrzyma się zawsze...
wreszcie należy uczulić i mocno edukować dzieci, bo żadne światła nie maja wyłączać ich myślenia..w szkołach uczą- że nawet jak brzdąc wchodzi na zielonym świetle na pasy- to i tak wcześniej ma się rozejrzeć- bo idiotów za kółkiem nie brakuje...
Taka była (mniej więcej) moja rozmowa z Tomaszem Szternerem- wyszło z tego jedno zdanie, ale nie mam o to pretensji. Jeśli przyjdzie walczyć o dodatkowe rozwiązania w tym miejscu- które mają poprawić bezpieczeństwo- to tamta część Kołaczkowa ma radnego, który doskonale wie jak to się robi...a reszta będzie wspierać.