top of page

Komisje dwie.

Temat szkół i okołoszkolny był przedmiotem spotkań na dwóch komisjach- komisji budżetowej i komisji edukacyjnej. Wnioski, spostrzeżenia i opinie jakie się pojawiły były bardzo podobne...nie warto mi więc pisać dwóch oddzielnych relacji…

Zacznijmy od tematu, który interesował mnie osobiście najbardziej, czyli tego jakie są prognozowane koszt wprowadzenie w życie reformy oświaty. Powiem szczerze, że chciałem usłyszeć, liczyłem na to, że usłyszę ile to wyniesie w skali naszej gminy...to, czyli likwidacja gimnazjum i przejście na system ośmioletnich klas podstawowych. Zawiodłem się jednak srodze...bo żadnych kosztów wyliczeń itp. nie usłyszałem. Znaczy dowiedzieliśmy się co jak i dlaczego...ale sumy twarde nie padły. Dlaczego? O tym poniżej.

Zacznijmy od kosztów jakie trzeba ponieść na doposażenie klasopracowni w trzech szkołach podstawowych. Tutaj małe zaskoczenie. W okolicach lutego mówiło się o tym, że to może być coś tak 70 tys zł na jedna szkołę. Wstępne przymiarki pozwalają sądzić, że zakup pomocy dydaktycznych dla lekcji w klasach siódmych z przedmiotów : chemia, fizyka, biologia , geografia to około 40 tys zł na wszystkie szkoły. „Niewiele”...ale po pierwsze mówimy tylko o klasie 7 i pod uwagę bierzemy tylko to co podstawowe z wyposażenia, bez zbędnych choć pewnie ciekawych ekstrawagancji. Jak to się ma do tego, że chcielibyśmy (rodzice i nauczyciele chcieliby pewnie najbardziej) mieć doskonale wyposażone szkoły...ano ma się nijak.

Radni z ulgą słuchali również o tym, że żaden z nauczycieli nie stracił pracy. Jedna osoba odeszła na emeryturę, pozostałe udało się utrzymać na etatach. Choć urzędnicy mówili o tym mało chętnie to jednak owo „utrzymanie na etatach” niesie z sobą pewne koszty...i to znaczne. W środowisku pracowników oświaty zapanuje teraz ruch- mianowicie cześć nauczycieli dopełniać będzie etaty w innych szkołach, cześć pozostanie na gołych pensjach bez nadgodzin. Wierze, że to nie cieszy nikogo- ani organ prowadzący, ani samych nauczycieli...latanie z szkoły do szkoły jest pewnie mało wygodne.

Kuratoria oświaty naciskają na to by żaden z nauczycieli nie stracił pracy. Udało się to osiągnąć w Naszej Gminie...jednak druga strona medalu jest fakt, że generuje to koszty. Jak wielkie? Tego nie usłyszeliśmy. Dlaczego?- do wakacji , mimo że arkusze kalkulacyjne zostały już zatwierdzone to jednak zawierają one pewne „puste dane”….tzn rozpisane są godziny nauczania dla kobiet będących na urlopach wychowawczych czy dla osób na dyrektorskich stanowiskach. Te „rozdmuchane” etaty mogą poznikać w ciągu kilkunastu najbliższych tygodni. Wszystko zgodnie z „Karta nauczyciela”.

Mamy więc rozdmuchany balonik, z którego może i powietrze ujdzie...ale i tak kwoty, sumy i cyfry powinny za tym pójść.

Pytałem skąd na te wydatki znajdziemy pieniądze w budżecie...odpowiedzi dającej się zacytować nie usłyszałem.

Jeśli mowa o pieniądzach to jeszcze jedna rzecz. Na około 300 tys zł wyceniono (bardzo ogólnie) koszty adaptacji budynku Gimnazjum do nowej sytuacji szkolnej (zwłaszcza dostosowanie sanitariatów). Na mniej więcej taką kwotę referat oświaty wystąpił do ministerstwa o przyznanie środków na adaptacje budynku. Jeśli środki te nie zostaną przyznane...to pewnie wydatek zostanie rozłożony na kilka kolejnych budżetów.. (tak myślę).

Na obu komisjach była również mowa o etatach pracowników gospodarczych lub administracyjnych w szkołach. Tu już tak kolorowo nie jest- kuratorium tej grupy zawodowej nie broniło… pracę może w wyniku reformy stracić 3-4 osoby (o ile dobrze zapamiętałem).

Komisje są również dobrym miejscem by usłyszeć lub zauważyć kilka rzeczy:

- są radni, którzy nie widza związku z tym jak podjęte kilka miesięcy temu decyzje skutkują finansowo w chwili obecnej,

- część radnych nie widzi związku pomiędzy tym, że „czegoś chcieć” a mieć na to środki finansowe to jednak różnica,

- część radnych traktuje budżet jako worek bez dna…

- część radnych nie wie ile kosztują nas szkoły ile do nich dopłacamy i dlaczego dopłacać musimy (piszę „musimy” mając na myśli wydatki, których moglibyśmy nie ponosić).

Na koniec tabelka grozy, która ukazuje ile i jak liczne są oddziały szkolne w naszych szkołach. Pokazanie tej tabelki na komisji wywołało dziwne reakcje, jedni kiwali głowami z niedowierzaniem inni traktowali tabelkę po macoszemu jak najszybciej odwracając ją od oczu...bo co z oczu to i z serca...

Poruszono również temat konkursu na stanowisko dyrektora szkoły w Kołaczkowie. Poruszono go lakonicznie- temat, który rozpala umysły bardzo wielu osób potraktowano chłodno...i dobrze, bo co tu wymyślać? Musi być konkurs, to i jest...a kto złoży dokumenty ten będzie przez komisję weryfikowany ;) . Na stanowiska dyrektorów w Grabowie Królewskim i Sokolnikach konkursów nie rozpisano...dlaczego dopytywali ciekawscy...ano dlatego, że Wójt przedłużyła pełnienie funkcji obu paniom, nie chcąc wprowadzać zamieszania w okresie przejściowym kiedy wchodzi reforma oświaty. Mnie ten argument przekonuje…

Pierwszy raz na tych komisjach usłyszałem również o tym, że w szkole w Borzykowie nie będzie lekcji. Ale temat już szeroko opisała prasa. Jeśli mogę jednak wrzucić swoje trzy grosze...to kontrując zapędy kilku komentatorów nawołujących do sprzedażny budynku...ja jestem przeciwko...

I już naprawdę na koniec. Plotkuje się, że w kołaczkowskich szkołach panuje bezkrólewie, że nie ma komu podejmować decyzji bo nikt się nie czuje władny...hm...nie wierzę...azaliż brałyby panie dyrektorki wynagrodzenie za nic?niemożliwe...

 
„Możesz mieć wszystko czego zapragniesz, jeżeli pozbędziesz się przekonania, że nie możesz tego mieć.”

Mariusz Gomulski

"Władza czyni głupim"
bottom of page