top of page

Zebranie wiejskie- wrzesień 2017 / krzyż na drogę.

Od zebrania wiejskiego w Kołaczkowie minęło już nieco czasu. Ale temat główny, czyli drogi...aktualny cały czas.

Zebranie jednak zostało zwołane dla zmian w funduszu sołeckim 2017 i podziału środków funduszu na rok 2018.

Poniżej skany i do tego się tu ograniczę...dodam tylko, że szkoda iż w decyzji o podziale pieniędzy bierze udział mało mieszkańców. (ciekawych co do książki- proszę jeszcze o cierpliwość- informacje na temat zadania są zbierane i będą przedstawione najpierw na kolejnym zebraniu w marcu 2018).

A teraz inne ujęcie tematu głównego- zebrania wiejskiego- czyli jak budujemy drogi w Gminie Kołaczkowo?

Wójt dość dokładnie opowiedziała jak wygląda cała procedura ubiegania się o dofinansowanie. Moim zdaniem zabrzmiało to profesjonalnie- ale to moje wrażenie...inni na zebraniu mogli tego nie podzielać.

Wszystkim jednak najbardziej na wyobraźnie działała sprawa krzyża, który miałby powstać na ulicy Polnej w Kołaczkowie. Ponieważ temat stał się medialny, został opisany już w prasie...i w internetach: http://wrzesnia.info.pl/artykul/wojna-o-krzyz-poroznila-mieszkancow-kolaczkowa-i-wszemborza (nie wydaje mi się aby mieszkańcy z tytułu byli poróżnieni) to nie będę już pisał o genezie pomysłu i cudownych efektach jakie ma przynieść.

Ale cała sprawa przypomniała mi jedną historię. Zaraz ją opowiem- tylko dodam coś tytułem wstępu. Jeden z mieszkańców ulicy Polnej- pan Regulski, od lat czyni regularne starania o to by droga asfaltowa powstała w tym miejscu Kołaczkowa. Jego apele są czasami szorstkie- ale w pełni zrozumiałe, zupełnie tak samo zrozumiałe jak apele wszystkich innych mieszkańców Gminy, którzy mieszkają przy drogach gruntowych. Teraz pojawia się realna szansa na to by droga powstała- oczywiście realna szansa to nie pewnik...no ale idzie wszystko w dobrą stronę...potrzebne są tylko punkty a te może zapewnić krzyż...i pan Regulski jest przeciwko jego budowie...ma przemawiające za tym emocjonalne argumenty...ale...ale teraz historyjka*, wnioski z niej wyciągnijcie sami:

W pewnej wiosce był kościół a w nim ksiądz. Przyszła powódź i zarządzono ewakuację mieszkańców. Wszyscy mieszkańcy wioski, prócz księdza zabrali swój dobytek i odjechali...ale ksiądz pozostał. Kiedy woda podniosła się tak, że wlewała się do domów, przypłynęła po księdza łódź z mieszkańcami wioski- namawiano go by uciekł przed falą powodziową- stwierdził, że nigdzie nie jedzie, bo Bóg go ocali.

Poziom wody się podniósł do połowy kościoła, ksiądz wszedł na chór. Przypłynęli po niego łodzią ratownicy i namawiali go do tego by odpłyną z nimi- ale odmówił, wierząc, że Bóg go ocali.

Fala powodziowa rosła i zalała wszystkie domy po same dachy- ksiądz wszedł na szczyt kościelnej wieży- ale jego parafianie nie zapomnieli o nim, znów po niego przypłynęli i znów chcieli zabrać. Ksiądz nie zmieniał zdania, upierał się, że Bóg go ocali...i został. Poziom wody się jednak podniósł i ksiądz utonął.

Trafił do nieba i stanął przed Panem Bogiem:

- Boże- mówi pełen pretensji- dlaczego mnie nie ocaliłeś, dlaczego nie zrobiłeś nic by mnie uratować, modliłem się do ciebie o ratunek, ufałem ci…?

na co Bóg spojrzał na niego i odpowiedział- Ja nie chciałem Cie uratować? A kto trzy razy wysyłał po ciebie łódź?…

*historyjka zasłyszana w filmie „Wszystko zostaje w rodzinie”

 
„Możesz mieć wszystko czego zapragniesz, jeżeli pozbędziesz się przekonania, że nie możesz tego mieć.”

Mariusz Gomulski

"Władza czyni głupim"
bottom of page