top of page

Samo zło...no prawie samo...

To dla mnie niezwykłe i bardzo ciekawe zjawisko- ile nowy plac parkingowy przy kościele w Kołaczkowie budzi kontrowersji. Postanowiłem zebrać je wszystkie albo przynajmniej większość i zmierzyć się z nimi tutaj.

Po pierwsze nazwa- żeby zacząć od kwestii podstawowej- to... to nie jest parking nawet jeśli wszystko w nim na parking wygląda. Plac gminny zawsze wykorzystywany jako parking, miejsce przeładunkowe i hamownia dla lubiących poszaleć nastolatków nie zostałby utwardzony z wykorzystaniem funduszy zewnętrznych gdyby był budowany jako zwykły parking. Zwyczajnie żadne dofinansowanie tego nie przewiduje. „możecie budować sobie parking ale zapomnijcie o dofinansowaniu”. Postanowiono więc zmienić nazwę, dodać trochę zieleni, wstawić ławeczki i nazwać to Placem. I kasa zewnętrzna okazała się możliwa. Zamiast więc wydawać ponad 230 tys z własne kieszeni- czyli budżetu, pozyskano ponad 110 tys środków zewnętrznych. Ot taki myk.

Po drugie projekt- pamiętać należy- o czym może i nie wszyscy wiedzą, że pierwotnie utwardzenie placu miało przybrać zupełnie inną formę. Utwardzony miał być cały plac, miejsc parkingowych miało być znacznie więcej a i sytuacja komunikacyjna z wyjazdem na ulicę Szeroką miała się zupełnie inaczej prezentować. Ale...Lokalna Grupa Działania z pewnych względów obcięła wysokość pierwszego dofinansowania. Zmieniono zasady gry- w momencie kiedy wszystko było już gotowe (mam na myśli pierwotny projekt) ...i pojawił się problem- albo dokładamy więcej z własnej kieszeni...albo robimy na placu mniej. Postanowiono zrobić mniej. Czy to była dobra czy zła decyzja możecie dyskutować, spierać się i oceniać. Pamiętajcie jednak, że pozostałą część parkingu można „dotwardzić” w latach kolejnych...a zwiększenie własnej puli, własnego wkładu to zdjęcie kasy z innych inwestycji.

Ścięcie projektu utwardzenia placu nie przebiegło bez komplikacji. Ale było koniecznością

Po trzecie- budujemy i jest źle. W momencie rozpoczęcia inwestycji dotarło do mnie, że nikomu nie podoba się kostka ażurowa, którą wyłożone będą miejsca parkingowe. W oryginale zarzut brzmiał tak :”Kobiety będą sobie szpilki łamały”. Może- nie wiem...w szpilkach nie chodzę...ale wierzę w umiejętności piękniejszej połowy ludzkości- że do tragedii nie będzie dochodziło. Fakt położenia warstwy przepuszczającej to konieczność- plac nie posiada osobnego odwodnienia i woda musi gdzieś wsiąknąć. Poza tym według nowego prawa wodnego place, parkingi itp. nie posiadające takich rozwiązań będą podlegały opodatkowaniu.

Podczas budowy stwierdzono również, że droga gminna obok kościoła będzie musiała być...jednokierunkowa. Plac tak ją zwężył...że to rozwiązanie będzie koniecznością. Poczuwam się tu jakoś do odpowiedzialności- widziałem plany długo przed złożeniem wniosków o dofinansowanie...widziałem ja i wiele innych osób- i nikt nie zwrócił uwagi na ten mankament...na ten (wiel)błąd. Można to naprawić...ale nie w najbliższym czasie- teraz plac jest nie do ruszenia przez kilka najbliższych lat.

Po czwarte- tereny zielone- po co to? Ano można by zabetonować całość, zalać wodą- bo przecież nie ma odprowadzenia wody (z odprowadzeniem pewnie koszty poszłyby dramatycznie w górę) i po diabła jakieś drzewa… Ale tu będę bronił i każdego kawałka zielonego i każdego drzewka- zrobić patelnię bez skrawka cienia- jest najłatwiej..czy najładniej i najsensowniej- tu już się nie zgodzę.

Wszystkich w oczy razi teren zostawiony na trawnik naprzeciwko bramy wjazdowej do kościoła- że za szeroki, że miejsce parkingowe by się dało jedno jeszcze zrobić itp. Racja. Ale po co ładować jeszcze jedno miejsce przy drodze, wysiadający z tego miejsca „wyskakiwaliby” wprost na drogę...itp.

Po piąte- brak możliwości wyjazdu z parkingu na ulicę Szeroką. Tego nie da się nijak bronić. Jednak proszę o nieco cierpliwości...jest pomysł na rozwiązanie sytuacji..jednak trzeba troszeczkę poczekać. Pytanie dlaczego doszło do takiego klopsa?- koszty? brak refleksji? pośpiech?- i co tam jeszcze kto sobie wymyśli.

Po szóste- brak przejazdu obok sklepu i wysokie krawężniki. Zmiana, że tak powiem drastyczna...ale potrzeba więcej czasu na jej akceptację...i przyzwyczajenie.

Kiedy plac był w budowie rozmawiałem z wykonawcą. Przedłożyłem mu wszystkie zarzuty, które wyżej wymieniłem...a on z rozbrajającą szczerością powiedział mniej więcej następujące słowa: jeśli ktoś 40 lat jeździł i parkował jak chciał przy kościele- to nie dziwota, że teraz wszystko nie pasuje...kilka miesięcy i wszyscy się przyzwyczają.

Coś jest w tych słowach...o sile przyzwyczajenia...bo mimo iż plac działa w pełnej krasie to nawykli do tego kierowcy dalej parkują na drodze (kiedy parking jest zupełnie pusty) wręcz na skrzyżowaniu….jak na zdjęciu poniżej. (samochód wymazałem bo nie chodzi mi o piętnowanie kierowcy...a zjawiska..natomiast wszyscy wiemy, że do tego rodzaju sytuacji dochodzi w miarę regularnie)

 
„Możesz mieć wszystko czego zapragniesz, jeżeli pozbędziesz się przekonania, że nie możesz tego mieć.”

Mariusz Gomulski

"Władza czyni głupim"
bottom of page