top of page

Słoń, Jan Pietrzak, tata Kazika i przedszkole w Grabowie...

Chciałbym, żeby to był krótki tekst...ale nie będzie. Chciałem by był prosto napisany...ale nie będzie. Chciałem by był pełen pasji...ale nie będzie. Będzie w nim za to trochę przekory, moralizatorstwa, dzielenia włosa na czworo i pewnie nieco buty z kontestacją...ale czy taki właśnie nie jestem?

Aby oszczędzić czasu i nerwów wielu osobom proponuję by tego tekstu nie czytały. Otóż, poniżej zamieszczę proste pytanie i jeśli odpowiedź na nie będzie twierdząca...to odpuście sobie czytanie tego tekstu...szkoda czasu. Przeczytajcie więc pytanie, zamknijcie oczy, zastanówcie się chwilę i w ciszy sami sobie odpowiedzcie…

Czy jeśli masz jedno przedszkole, które jest niepełne...to czy otwierasz nowe 4 km obok starego?

Jeśli czytacie to dalej...to znaczy, że macie wątpliwości lub że lubicie się wkurzać...ale pretensji do mnie nie miejcie- ostrzegałem.

Wierzę, że każdego dnia podejmujemy wiele decyzji, które mają wpływ na naszą przyszłość. Pewne decyzje mają szczególne znaczenie inne mają iluzoryczne...ale ta iluzja często polega na tym, że wydaje nam się iż to co w danej kwestii zdecydujemy wcale nie będzie miało wielkiego znaczenia. Teraz pytanie- czy jedna łyżeczka cukru więcej do herbaty ma znaczenie czy też go nie ma? A jeśli to będzie jedna łyżeczka cukru więcej każdego dnia? Jeśli zawsze słodzimy dwoma łyżeczkami, to raz na jakiś czas ta trzecia nie zmienia wiele...ale jeśli do każdej herbaty dołożymy łyżeczkę, jeśli tych herbat pijemy dziennie pięć...i jeśli będziemy je pili tak jeszcze przez kolejne 50 lat? to...to to ma chyba jakieś znaczenie?

Tak samo jest z tym oddziałem przedszkolnym. To nie jest jednorazowy wydatek...teraz zapadnie decyzja, czy ten oddział zostanie tam na całe lata, dziesięciolecia nawet.

Do podjęcia decyzji potrzebna nam wiedza. Jedna osoba zna jeden fakt i twierdzi, że A. druga osoba wie nieco więcej i powie już, że B. ktoś trzeci orientuje się niemal doskonale i powie C.

Albo inaczej. Pewien mężczyzna kupił słonia...nikt w jego wiosce nie widział nigdy słonia i wszyscy byli ciekawi co to jest. Ale ten kupiec ukrył słonia w bardzo ciemnej jaskini. Mimo to jego sąsiedzi zakradli się do jaskini i w nieprzeniknionych ciemnościach zaczęli słonia obmacywać. Pierwsza osoba złapała za trąbę i powiedziała, że to jest zwierzę które przypomina węża, druga osoba złapała za ucho i powiedziała, że to zwierzę jest płaskie i giętkie...trzecia osoba złapała za nogi i powiedziała, że to zwierzę jest jak kolumna w budynku. Najciekawsze jest to, że nawet gdyby ktoś tam wszedł z świecą, to i tak by wszystkiego nie zobaczył.

Twierdzę, że mam świecę. Twierdzę, że inni też takie świecę mają- inni radni, z różnych powodów jednak z nich nie korzystają. Nie wiem wszystkiego...ale wiem, że jak coś jest niepotrzebne to nierozsądne jest zaopatrywanie się w tego nadmiar. Wiem też, że większość rzeczy działa na zasadzie „systemu naczyń połączonych”. Rodzic, który chce tego przedszkola nie patrzy na problem tak samo jak ja..chce mieć przedszkole blisko siebie bo tak mu wygodniej…

Na chwile zmieńmy temat. Jest komisja oświatowa. Właśnie pani Dyrektor szkoły w Grabowie przedstawiła pomysł utworzenia w jej placówce oddziału przedszkolnego i klasy specjalnej. Po tym jak skończyliśmy dyskusję i zapadły (moim zdaniem)wymijające ustalenia, panie (przyszła Dyrektor, jedna z nauczycielek i dwoje rodziców) opuściły salę. Rozpoczęliśmy rozmowę o podwyżkach dla pracowników niepedagogicznych z szkół. „Walczą” o to związki zawodowe. Pisałem już o tym wcześniej- i temat wraca...Wójt mówi „nie ma pieniędzy w tym budżecie”, radni kiwają z zrozumieniem głowami, związkowcy biją głową w mur. Ci sami radni co rozumieją, że nie ma pieniędzy na podwyżki mówią- wydajmy pieniądze na przedszkole, na nowy oddział przedszkolny mimo, że w starym jest miejsce dla wszystkich dzieci. Teraz musicie zrozumieć- że mówimy o podobnych kwotach- kwota na utworzenie oddziału przedszkolnego i kwota podniesienia płac sprzątaczkom w szkołach to zbliżone sumy.

Wróćmy do opowieści o słoniu- rodzic widzi jedno (i ma rację)- będzie wygodniej jak przedszkolak na zajęcia będzie miał rzut beretem...ale ja widzę, że za te same pieniądze można by pozwolić ludziom lepiej (ale nawet jeszcze nie godniej) zarabiać.

Tylko, że są jeszcze inne aspekty...jak i inne części słonia. W naszych szkołach są beznadziejnie stare komputery- proszą się o wymianę na nowe. Uczniowie mają przestarzałe pomoce naukowe, nawet do niedawna szwankował w szkołach internet- nie wiem zresztą czy jeszcze nie jest z nim problem. Te same szkoły są w fatalnym stanie i wymagają termomodernizacji… Rodzic widzi trąbę a ja już widzę i kawałek ucha i kawałek nogi… mam prawo mieć wątpliwości czy jednak ten słoń to jest jak wąż?

Zadacie sobie pytanie, czy tej Gminy Kołaczkowo nie stać na to by otworzyć ten oddział, kupić komputery, dać podwyżki i jeszcze ocieplić szkoły? Odpowiem- że stać. Tak samo jak pewnych moich znajomych było stać na nowy samochód ale na paliwo przez pół roku pożyczali…

Tylko, że pamiętajcie iż prócz szkół- którymi nie wszyscy się interesują są jeszcze inne aspekty życia w naszej Gminie. Słychać o nich doskonale na zebraniach wiejskich...drogi, lampy, place zabaw, kanalizacja, śmieci, bezpieczeństwo, kultura...i pewnie jeszcze trochę innych. I teraz zadaję sobie pytanie- naprawdę jest najważniejszym wydać pieniądze na oddział przedszkolny bez którego damy sobie radę?

Przedszkole w Kołaczkowie nie jest najlepszym przedszkolem na świecie… Podczas ostatniej komisji oświaty jego (przedszkola) oferta edukacyjna nie zrobiła na mnie oszałamiającego wrażenia. Porównuję sobie to co usłyszałem z ust pani Wicedyrektor, z tym co słyszę o innych przedszkolach..naprawdę- szału nie ma. Pisze te słowa z pełną świadomością, że narażam się na krytykę. Ale też jest we mnie, żal do radnych- bo kiedy mówiłem głośno, że coś jest nie tak...to zbywano moje słowa ironicznym milczeniem. Teraz te same osoby mówią, że chcą przedszkola w Grabowie bo inaczej rodzice oddadzą dzieci do innych przedszkoli- tylko nie tego w Kołaczkowie.

Ta sytuacja przypomniała mi stary skecz Jana Pietrzaka...to skecz z czasów kiedy był naprawdę wielkim artystą...a nie tak jak teraz...ech...szkoda gadać.

Otóż Pietrzak opowiadał tak:

<Siedzi chłop przed domem, patrzy na swoje brudne zasmarkane dziecko bawiące się w kałuży...i mówi do żony: „Jadźkaaaa? …. Myjemy czy robimy nowe?” >

Muszę jeszcze komentować?

Ok, ale wróćmy do komisji oświaty.

Przyszła pani Dyrektor przedstawiła pomysł i poświęciła wiele cierpliwości by wyjaśnić (np. mi) kilka niuansów. Myślę, że najważniejszą rzeczą z jej przekazu było podkreślenie, iż oddział przedszkolny jest chęcią wyjścia naprzeciw potrzebom społeczności lokalnych. Ładnie to widać TUTAJ. Nie przeczytacie tam jednak o tym, że na wiele uwag zgłoszonych przez Wójt...pani Dyrektor odpowiadała wymijająco, zasłaniając się tym, że nie ona przygotowała informacje (a zrobiła to nieobecna na spotkaniu aktualna pani Dyrektor szkoły). Fakt- często te uwagi dotyczyły kwestii technicznych i nie mogę twierdzić, że są to kwestie nie do rozwiązania...można je pokonać.

Przyszła pani Dyrektor poinformowała radnych o wyposażeniu jakim dysponuje szkoła (imponująca lista..tylko czy rzeczy z tej listy nie znikną z innych klas?) i gotowości tak Rady Pedagogicznej jak i rodziców do poświęcenia się wolontariatowi by zadbać o przedszkolaków i spełnić wszystkie wymagania. O ile w poświecenie rodziców nie wątpię- o tyle naprawdę zaskakuje mnie wolontariat nauczycieli...ale to byłby dobry temat na oddzielny wpis.

Z drugiej strony Wójt i urzędnicy przedstawili wyliczenia kosztów (też imponujące) i moim zdaniem nieco zdezaktualizowane po tym jak pani Dyrektor przedstawiła wyposażenie i gotowość do pracy w wolontariacie nauczycieli. Dla własnych potrzeb zakładam, że owe 240 tys które nam podano (a które trzeba by wydać by utworzyć oddział)...trzeba by ściąć o połowę. Łatwo więc wykalkulować, że w pierwszym roku oddział kosztowałby około 100 tys zł (ścinam kwotę jeszcze bardziej) a w latach kolejnych po około 60-70 tys zł. A pamiętacie, że cały czas mówimy o sytuacji w której naprawdę nie musimy tego robić..mówimy- albo raczej ja teraz mówię o czymś co nie jest absolutnie konieczne. Wydaje mi się, że w tej naszej Gminie brutalnie brak konsekwencji i odwagi rządzących. Dziś debatujemy nad utworzeniem niepotrzebnego (z punktu widzenia gminnej oświaty) oddziału przedszkolnego, wcześniej godzimy się na powstanie oddziałów klasowych liczących po 5-6 uczniów.. Jeśli takich oddziałów jest np. 5...to sami sobie przeliczcie o jakich nakładach ja piszę. Dziwi więc teraz, że tak łatwo przychodzi mi twierdzić, że stworzenie oddziału przedszkolnego w Grabowie Królewskim to naprawdę słaby pomysł?

Jeśli zaś idzie o odział specjalny...to pomysł polega na utworzeniu trzyosobowej klasy (ze względu na dysfunkcje uczniów jest to dopuszczalne) i tym sposobem przekonanie rodziców w przyszłości, że w szkole mogą funkcjonować inne takie oddziały. Niuansów i „zagwozdek” w tym temacie jest całe mnóstwo...akurat na inny wpis. Ale tego wpisu nie będzie...no chyba, że zauważę taką potrzebę. Ograniczę się jedynie do stwierdzenia- szkolnictwo specjalne zostawmy powiatowi. Zwyczajnie dla mnie to sytuacja podobna jest do propozycji budowy u nas szpitala...no absurdalny pomysł...prawda?

Co teraz? Teraz obiecuję, że to był już mój ostatni wpis o oddziale przedszkolnym w Grabowie Królewskim- nic nowego w kwestii argumentacji już chyba nie wymyślę. Jeśli przyjdzie Radzie zdecydować o tym czy odział ma powstać czy też nie- boję się a raczej mam przekonanie, że radni zagłosują „za”- motywowani naprawdę przeróżnymi rzeczami. Jeśli tak się stanie- to twierdzę, że to nie będzie dobra decyzja...ale jak napisał w tekście jednej z swoich piosenek Staszek Staszewski:

:..więc jeszcze seta, znakomicie,

padniemy ale zgódźcie się,

że z tylu różnych dróg przez życie

każdy ma prawo wybrać źle...

 
„Możesz mieć wszystko czego zapragniesz, jeżeli pozbędziesz się przekonania, że nie możesz tego mieć.”

Mariusz Gomulski

"Władza czyni głupim"
bottom of page