top of page

Dlaczego....? *

Na podsumowanie kadencji przyjdzie jeszcze lepszy moment...ale ten tekst zrodził się w mojej głowie kilka tygodni temu. I choć zacząłem go pisać...ostatecznie z niego zrezygnowałem. Może teraz czas do niego wrócić?

Wiele osób było zdziwionych tym, że kandydowałem do powiatu a nie do gminy. Każdy się też dziwił, że z list PSLu. Dlaczego?

Dlaczego nie gmina? Przyczyna jest prosta- moje życie prywatne ułożyło się tak, że w samym Kołaczkowie nie przebywam często. Nie miałem przez ostatnie cztery lata dnia bym nie myślał o moim okręgu czy o Gminie jako całości- ale nie byłem wstanie kontaktować się z mieszkańcami tak jak to jest ogólnie praktykowane. Myślę, że takie coś może się powieść raz...ale elementarne zasady szacunku nie pozwalają przeciągać tej struny. Radny gminny to osoba, która powinna się z mieszkańcem widzieć na co dzień i od święta- takiego powinno się spotkać pod kościołem i w sklepie. Nie mam sobie do zarzucenia, że unikałem kontaktu- bo byłem na każdy telefon, jeśli nie odebrałem to oddzwoniłem, jeśli nie odpisałem natychmiast to robiłem to po jakimś czasie...ale rozmawiałem zawsze. I zawsze szczerze- nie zamiatałem sprawy pod dywan, nie zaklejałem plastrem wrzodu. Ale pod tym kościołem nie stałem...w sklepie w kolejce też nie byłem za często… I co z tego, że byłem klepany po plecach a przychylni mówili, że to nie problem. Moim zdaniem to problem i moim zdaniem dłużej nie mogło to trwać.

A dlaczego do powiatu? Cóż...dylematy, które opisałem powyżej stanowiska radnego powiatu już raczej tak nie dotyczą. Okręg działania jest większy, spada znaczenie bezpośredniego kontaktu...i jakoś też ta praca w samorządzie opiera się na innym podejściu. I ja stwierdziłem, że mam na to własny pomysł, że mnie to nie przerasta...a wręcz przeciwnie, mogę coś wykreować pozytywnego. Nie bez znaczenia były również takie fakty jak to, że praca samorządowa mi się naprawdę spodobała a nowy obszar działania był dla mnie formą wyzwania.

No i co z tym PSLem? Pierwotnie chciałem to zakończyć wraz z mijającą kadencją. Stwierdziłem, że naprawdę fajnie będzie zostawić wszystko kolejnej osobie- pewne rzeczy fantastycznie się ułożyły, mój okręg wykorzystał swój czas a i sprawy gminne były i cały czas są na niesamowicie dobrej stopie. Można to zostawić z zadowoleniem. I wtedy przyszła propozycja od pani Teresy Waszak. Nie przyjąłem jej od razu. Pamiętam, że poruszana kwestia mojego startu do powiatu była kilka razy. Wreszcie usiedliśmy sobie i zadałem proste dwa pytania: czy PSL wie na co się pisze?wie z kim wchodzi w współpracę?

Jestem osobą o pewnych określonych poglądach- nazwijmy je lewicowymi. Nie są one jakoś ostentacyjnie skrajne...ale blisko centrum też nie leżą. Nie forsuję ich raczej na co dzień bo wiem, że życie to sztuka kompromisu...ale są rzeczy w których na kompromis nie idę… Pogadaliśmy więc sobie szczerze- i doszliśmy do porozumienia. Ostatecznie wątpliwości rozwiała lektura programu PSL- właściwie nie ma tam nic takiego, co miałoby problem znaleźć się w programach innych partii. A, że próbuje się przypiąć PSLowi łatkę skorumpowanej szajki. Błagam- pokażcie mi partię, która tej łatki nie ma, w której nie ma ludzi budzących Wasze czy moje obrzydzenie… Lubisz PiS?- więc złe rzeczy w PiSie cię nie rażą...ale te same w PSLu wywołują święte oburzenie...to naturalne. A dla mnie, naturalna jest współpraca z panią Waszak...wobec której mam również dług wdzięczności- choćby za to jak bardzo udaną mogę nazwać swoją kadencję 2014-18. Jak tu odmówić?

Pisze te słowa dla ogólnego wyjaśnienia „dlaczego?”.

Nie doszukujcie się w tym moich karierowiczowskich ambicji. Doszukujcie się chęci rozwoju, chęci poznawania czegoś nowego, chęci podejmowania wyzwań i chęci wspinania się wyżej...ale nie nazywajcie tego karierą w takim negatywnym pojęciu. Bo to nie to.

Nie zostałem też oszukany czy wystrychnięty na dutka byle się mnie pozbyć z rady w Kołaczkowie. Pierwsza propozycja pani Wójt była właśnie taka bym był jej kandydatem na radnego gminnego. Odrzuciłem taką możliwość kategorycznie. I choć temat powracał w rozmowach...zdania nie zmieniałem.

Nazywa się mnie farbowanym lisem, kimś kto próbował wkraść się w łaski ”ludowców”. Ale przecież na listach PSL znaleźli się "nierolnicy"..lekarze, przedsiębiorcy, nauczyciele. Koniczynki nie zamykają się na inne środowiska a na ich listach są nie tylko posiadacze hektarów. Jeśli jest ich jakoś mało- to pytanie trzeba zadać o to dlaczego tak się dzieje a nie nazywać mnie farbowanym lisem. Jeśli boli kogoś strasznie, że zająłem jego miejsce...to niech zada sobie pytanie dlaczego on nie otrzymał takiej propozycji. Dla mnie to nie było takie nienaturalne. Trochę się na tej wsi wychowywałem i trochę teraz z rolnikami współpracuję- by próbować mi zarzucać, że się sroce spod ogona wyrwałem.

No ale jest po wyborach. Ich wynik dla Gminy Kołaczkowo jest druzgocący. Brak własnego radnego w powiecie. Zaskoczeni? Bo ja nie bardzo. Powiedziałem to w rozmowach kilka razy- z terenu Gminy Kołaczkowo było zbyt wiele ciekawych kandydatur i głosy rozłożyły się po równo- nikomu nie dając mandatu. Najbliżej wszystkiego był pan Szafarek...ale nawet ten żelazny radny nie zdołał się przedostać. Przyczyn można szukać również w sposobie liczenia głosów...no ale tu zasady były znane od dawna- aż tak bardzo szat bym przy tym nie rozdzierał.

Pani Agnieszka Frąckowiak, Mateusz Maserak czy Rafał Pera i Wojtek Tamborski, pan Mirosław Pawlak, również pan Szafarek- no przecież to są tuzy w swoich rejonach. I w tym wszystkim ja- z drugim wynikiem… Poodbieraliśmy sobie głosów- i w efekcie „ludzie z Pyzdr” mają komfortową sytuację..niech im będzie na zdrowie i niech pamiętają, że ich okręg to nie tylko miasto Pyzdry.

No dobra- to odpowiedź na ostatnie pytania. Czy czegokolwiek żałuję? Nie...absolutnie nie. Czy byłbym wstanie zebrać więcej głosów? Pewnie tak- ale musiałbym się chyba zwrócić w kierunku kampanii negatywnej- a to nie ja… Nie było debat wyborczych- a myślę, że mógłbym na tym elemencie zyskać...czy wystarczająco? Na to pytanie już odpowiedzi nie poznamy.

*zrzuty ekranu pochodzą z komentarzy na września.info.pl ...-i nie ja jestem autorem tych tekstów, nawet jeśli są wobec mnie bardzo słodkie

 
„Możesz mieć wszystko czego zapragniesz, jeżeli pozbędziesz się przekonania, że nie możesz tego mieć.”

Mariusz Gomulski

"Władza czyni głupim"
bottom of page